Tylko w 2023 roku na Białorusi co najmniej dziesięciu księży katolickich doświadczyło prześladowań politycznych. Miński kościół pw. Św. Szymona i Heleny (zwany także Czerwonym) od ponad dwóch lat jest zamknięty dla katolickich wiernych. Władze zabraniają organizowania w kraju festiwali muzyki sakralnej.
Brak jest oficjalnej reakcji ze strony kierownictwa Kościoła Katolickiego na Białorusi oraz Watykanu na te i inne przypadki dyskryminacji katolików w kraju rządzonym przez dyktatora Aleksandra Łukaszenkę. Białoruska redakcja Radia Swaboda opisała najbardziej znane przypadki prześladowań białoruskich katolików i księży oraz poprosiła o podzielenie się przemyśleniami na ten temat predstawicieli katolickiej wspólnoty na Białorusi. Swoimi przemyśleniami podzielili się z rozgłośnią białoruscy księża i wierni katoliccy. Za portalem Svaboda.org publikujemy tłumaczenie tego materiału na język polski.
Księża za kratkami
30 grudnia 2024 roku 64-letni ksiądz Henryk Okołotowicz został skazany na 11 lat więzienia za „zdradę państwa”. Proces toczył się za zamkniętymi drzwiami w Mińsku. Szczegóły sprawy nie są znane. 27 grudnia przed sądem stanął inny ksiądz, Andrzej Juchniewicz . Jest oskarżony o pedofilię. Istota zarzutów postawionych Juchniewiczowi wyszła na jaw dopiero po 7 miesiącach pobytu kapłana w areszcie.
Hierarchowie Kościoła Katolickiego na Białorusi nie bronili publicznie swoich księży. Wydali jedynie krótkie komunikaty, że księża rzeczywiście zostali zatrzymani.
Ksiądz Henryk Okołotowicz jest proboszczem rzymskokatolickiej parafii św. Józefa w Wołożynie. Ma poważne choroby, przeszedł operację brzucha z powodu onkologii. Okołotowicz został zatrzymany 16 listopada 2023 roku. Za kratami spędził ponad rok, przebywając m.in. w areszcie śledczym KGB.
Ksiądz Andrzej Juchniewicz jest proboszczem parafii rzymskokatolickiej w Szumilinie w obwodzie witebskim. 3 stycznia kończy 43 lata. Juchniewicz został początkowo zatrzymany na podstawie „politycznych” artykułów administracyjnych w dniu 8 maja 2024 roku i przebywał w areszcie ponad 55 dni. Był sądzony kilka razy z rzędu, a areszt został przedłużony. Niedługo przed procesem sądowym, który miał się rozpocząć 27 grudnia 2024 roku, ujawniono, że władze oskarżają duchownego o przestępstwa, związane z pedofilią. Według wiernych znających księdza Andrzeja oskarżenia te zostały sfabrykowane.
Historie księży Okołotowicza i Juchniewicza nie są pierwszymi przykładami prześladowań katolików na Białorusi.
Arcybiskup niewpuszczany na Białoruś
31 sierpnia 2020 roku ówczesny metropolita mińsko-mohylewski abp Tadeusz Kondrusiewicz nie został wpuszczony na Białoruś, gdy wracał z Polski z podróży służbowej. Straż graniczna początkowo nie tłumaczyła, dlaczego ksiądz, będący obywatelem Białorusi, nie został wpuszczony na teren ojczystego kraju, po czym arcybiskupowi unieważniono paszport. Funkcjonariusze sprawdzali podobno, czy obok białoruskiego hierarcha posiada inne obywatelstwo. 2 listopada 2020 roku podczas spotkania ze zwierzchnikiem rosyjskiego prawosławia na Białorusi metropolitą mińskim i zasławskim Wienjaminem Aleksander Łukaszenka opowiedział o sytuacji z abp Kondruszewiczem:
„Jako głowa państwa, zgodnie z Konstytucją, mam obowiązek chronić to państwo, to jest mój pierwszy obowiązek. Będę zmuszony odpowiedzieć. Przykładem tego jest zwierzchnik Kościoła katolickiego. Nikt nie będzie mógł jeździć do Polski po instrukcje, jak zniszczyć nasz kraj” – grzmiał białoruski dyktator.
Dopiero w wigilię Bożego Narodzenia 24 grudnia 2020 roku metropolita mińsko-mohylewski abp Tadeusz Kondruszewicz został wpuszczony na Białoruś. Wkrótce potem hierarcha opuścił stanowisko głowy Kościoła katolickiego Białorusi pod pretekstem wyjścia na emeryturę.
Zakaz śpiewania hymnu „Mahutny Boża” i odwołanie festiwalu muzyki sakralnej
2 lipca 2021 roku podczas przemówienia na zgromadzeniu z okazji Święta Republiki Aleksander Łukaszenka ostrzegł przed wykonywaniem hymnu religijnego „Mahutny Boża” (pol. „Boże Wszechmocny” – utwór muzyczny do wiersza Natalii Arseniewej, napisany przez kompozytora Mikołę Rawienskiego):
„Nie wiadomo co: maszerowali do świętych miejsc naszego państwa pod flagami faszystowskich najemników. A ostatnio nasze media coraz częściej rozpowszechniają fakt, że chcą się modlić (jutro lub dzisiaj) w kościołach pod „Mahutny Boża”. Uważajcie, bo się doigracie” – pogroził wówczas Łukaszenka.
W 2021 roku odwołano zaplanowaną, XXIV już, edycję Festiwalu Muzyki Sakralnej „Mahutny Boża”, który odbywał się od lat 90. XX wieku w Mohylewie.
Dziesięć aresztowań w 2023 roku
W wyniku prześladowań z Białorusi do Polski musiało wyjechać kilkunastu księży katolickich, w tym ks. i bloger Wiaczesław Barok z miejscowości Rossony (obw. witebski), ks. Dmitrij Pristupa z Lachowicz (w sierpniu 2020 roku podczas protestów miał potyczkę z OMON-owcem). Nieco później Białoruś opuścił ks. Andriej Waszczuk z Witebska, który w 2022 roku spędził miesiąc w areszcie administracyjnym. Przeciwko tym księżom wszczęto sprawy karne.
Ksiądz z Polski Andrzej Bulczak, który służył w Postawach (obw. witebski), musiał wyjechać do ojczyzny po przesłuchaniu przez milicję w sprawie nagrania wideo, wspierającego Ukrainę po rosyjskiej napaści w 2022 roku. Ks. Bulczak posługiwał na Białorusi przez 14 lat i zbudował tutaj dwa kościoły. Po jego wyjeździe reżim przedwcześnie cofnął duchownemu pozwolenie na pełnienie posługi na terenie Białorusi.
Z opublikowanego w styczniu 2024 roku raportu Towarzystwa Pomocy Kościołowi w Potrzebie wynika, że tylko w 2023 roku na Białorusi aresztowanych było 10-ciu księży.
Z dokumentu wynika, że pod względem poziomu represji wobec Kościoła Katolickiego Białoruś zajmuje drugie miejsce na świecie. Gorzej sytuacja wyglądała jedynie w Nikaragui, gdzie w areszcie przebywało wówczas 46 księży katolickich, a biskup Rolando Alvarez został skazany na 26 lat więzienia.
Zamknięcie Kościoła św. Szymona i Heleny w Mińsku
Jesienią 2022 roku władze zamknęły dla wszystkich zwiedzających Kościół pw. św. Szymona i Heleny w Mińsku. Jako przyczynę podano pożar budynku, który rzekomo miał miejsce w nocy 26 września 2022 roku. Uszkodzone zostało pomieszczenie o powierzchni około 20 metrów kwadratowych. Nikt z ludzi przy tym nie ucierpiał.
Pod koniec grudnia 2024 roku władze Mińska zażądały od parafii zamkniętego od dwóch lat kościoła spłaty długu w wysokości 148 tys. rubli (ok. 187 tys. złotych).
Pomimo zakrojonych na szeroką skalę represji wobec katolików i księży katolickich, Kościół na Białorusi oficjalnie ich nie komentuje. Nie ma też oficjalnych komunikatów na temat sytuacji katolików w rządzonym przez reżim Łukaszenki kraju.
„Ciche porozumienie z władzami”
Katolicki wierny Paweł (imiona rozmówców zostały zmienione ze względu na ich bezpieczeństwo – przyp. Radio Swaboda) uważa, że biskupi białoruscy nie mówią o sprawach politycznych wszczynanych przeciwko księżom i represjach wobec Kościoła, bo publikacje zwykle nie pomagają.
„Mają kiepskie doświadczenie w publikowaniu, na przykładzie tego, jak wszystko potoczyło się z Kościołem pw. Św. Szymona i Heleny w Mińsku oraz nierozwiązywanych latami problematycznych sytuacji dotyczących funkcjonowania innych świątyń. Chodzi m.in. o zwrot budynków w Bobrujsku, Mohylewie. Pamiętają też efekt publicznej aktywności biskupów w trakcie tak zwanych konsultacji społecznych nad nową wersją Ustawy o religiach. Czy to coś dało? Nic.” – komentuje rozmówca.
Paweł uważa, że pilne sprawy, jak w przypadku księdza Okołotowicza, rozwiązuje się podczas tzw. kontaktów zakulisowych.
„To nie jest nowość. Do 2020 roku w ten właśnie sposób Kościół utrzymywał stosunki z władzą. Z tego doświadczenia wynika, że ciche, zakulisowe porozumienie z władzą, szukanie kompromisów, może przynieść skutek, a władzy na tym właśnie zależy. Pamiętamy przypadek księdza Władysława Lazara (aresztowanego w 2013 roku za rzekomą współpracę z obcymi wywiadami – red.). Kościół nie wypowiadał się, nie protestował, Lazar w końcu został zwolniony i pracuje do dziś” –przypomina Paweł.
Rozmówca zauważa, że opinia publiczna nie zna szczegółów, dlaczego niektórzy księża zostali aresztowani w sprawach administracyjnych, inni zostali ukarani grzywnami, dlaczego niektórym zezwolono na wyjazd za granicę, a przeciwko innym wszczęto sprawy karne.
„Nie wiemy, czy decyzje władz były wynikiem zakulisowych działań Kościoła, czy też nie. Jestem przekonany także, że nie wiemy o dziesiątkach innych przypadków prześladowań księży” – uważa rozmówca Radia Swaboda.
Jego zdaniem kolejnym powodem milczenia episkopatu jest „silna presja”.
„Myślę, że biskupi czują, że teraz konieczne jest przetrwanie w ramach systemu. Próbują znaleźć warunki, w których będą mogli dalej funkcjonować. Wzywani są na przesłuchania profilaktyczne, ich rozmowy są podsłuchiwane. Do biskupa wysyłane są wszelkiego rodzaju sygnały. Wystarczy otworzyć kanał „Żołtyje Sliwy” (chodzi o prowadzony przez białoruskie służby kanał na Telegramie, którego nazwa po polsku mogłaby brzmieć: „Żółte Przecieki” – red.) i zobaczyć, w jakim stylu funkcjonariusze bezpieczeństwa anonsują posiadane informacje na temat księży. W ten sposób środowisko księży i hierarchów kościelnych jest ciągle szantażowane” – opowiada Paweł.
Sugeruje, że pod presją kościelni hierarchowie zmuszeni są szukać kompromisów i nie zawsze zabierać głos wtedy, gdy tego oczekuje od nich społeczeństwo.
„Kościół będzie współpracować”
Inny rozmówca Radia Swabody, ks. Jan, zakłada, że Kościół milczy, bo jest zastraszony.
„[Organy egzekwowania prawa] skompromitowały niektórych księży. Wszyscy wszystko wiedzą, ale służby więzią nie tych, z którymi zawarły kompromis, lecz tych, z którymi nie udało im się porozumieć. Dlatego milczą, bo ci przywódcy Kościoła, którzy są dziś na Białorusi, niestety, nie myślą o dobru Kościoła, lecz o swoim dobru” – mówi ksiądz.
Jednocześnie zakłada, że hierarchowie katoliccy nie milczą. Wyrażają się jednak wyłącznie prywatnie.
„Dzisiaj Kościół na Białorusi wypowiada się, współpracując z władzą. Kościół usprawiedliwia zło, nazywając niesprawiedliwą sytuację swobodą wyznawania wiary” – mówi duchowny o biskupach, którzy cytują Łukaszenkę bądź udają, że na Białorusi brak represji politycznych.
Ksiądz jest przekonany, że sprawy księży Henryka Okołotowicza i Andrzeja Juchniewicza mają charakter polityczny. Jego zdaniem świadczy o tym niewielka ilość informacji o ich sprawach, sądy odbywające się za zamkniętymi drzwiami oraz przetrzymywanie w aresztach na podstawie artykułów politycznych.
„Gdyby te procesy nie miały charakteru politycznego i nie miały na celu zastraszenie duchowieństwa oraz społeczeństwa, to wyglądałyby zupełnie inaczej. Wiadomo byłoby dokładnie, za co sądzony jest ksiądz Henryk Okołotowicz. Z jednej strony wiadomo, że rzekomo wyrządził Białorusi „szkodę materialną” na kwotę miliona dolarów. Wszystko zostało wyliczone, ale nie podano ile na Białorusi jest ten milion dolarów wart” – zastanawia się ksiądz.
Sprawę księdza Juchniewicza z kolei ksiądz Jan w ogóle uważa za „śmieszną”.
„Przez sześć miesięcy przetrzymywano go w więzieniu, po czym dowiadujemy się, że będzie sądzony za pedofilię. Powstaje pytanie: w którym momencie władze dowiedziały się, na czym polegało to przestępstwo? Na jakiej podstawie władze, zatrzymując pedofila, pozwalają sobie oskarżyć go nie o popełnienie tej ciężkiej zbrodni, lecz skazują go na areszt w procesie administracyjnym? Oznacza to, że reżim chroni pedofila, czyli jest jego wspólnikiem” – rozważa rozmówca.
Według księdza Jana ks. Juchniewicz, gdyby dopuścił się przestępstwa na tle pedofilii, to organy ścigania dowiedziałyby się o tym o wiele wcześniej, a nie tuż przed rozpoczęciem procesu, ukrywanego przed opinią publiczną.
„Na Białorusi każdy ksiądz znajduje się pod pilną obserwacją służb. Na każdego służby mają zgromadzone materiały kompromitujące. Pedofilia jest zbyt atrakcyjną rzeczą, żeby ją ukrywać. Natomiast, jeśli ksiądz jest moralny, głosi Słowo Boże i wypowiada się przeciwko przemocy, przeciw bezprawiu, przeciw wojnie… Jeżeli oskarżenie o pedofilię nie zostało ujawnione na samym początku, to moim zdaniem nie ma w tym przypadku mowy o żadnej pedofilii” – przekonuje rozmówca.
Ksiądz Andrzej Juchniewicz jest zakonnikiem oblatem. Jego kierownictwo zakonne znajduje się w Polsce. Ale Polska Prowincja Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, do której należy więziony ksiądz, nie wypowiada się na temat stawianych współbratu oskarżeń.
Fakt, że ani biskupi białoruscy, ani Watykan nie wypowiadają się na temat sprawy księdza Juchniewicza, ksiądz Jan uważa także za oznakę prześladowania politycznego. Na oskarżenia wobec duchownego o pedofilię biskupi powinni byli zareagować natychmiast. Według rozmówcy wciąż nie wiadomo, czy Watykan wstawiał się za więzionymi na Białorusi księżmi.
„Watykan angażuje się w działalność polityczną w interesie Watykanu. Interesy Białorusi nie są brane pod uwagę. Watykan przemawia do tych, którzy mają władzę. Kreml ma władzę, więc będą rozmawiać z Kremlem o jakimś dialogu. Nie będą przy tym rozmawiać o Białorusi, bo Białoruś dla Watykanu de facto nie istnieje” – uważa pytany przez Radio Swaboda ksiądz.
Rozmówca przyznaje, że ks. Juchniewicza nie wypuszczono na wolność, bo nie udało się go złamać i zawrzeć z nim wygodne dla władzy porozumienie.
„A teraz spróbuj się oczyścić, będąc za kratami, gdzie byłeś torturowany. A teraz spróbuj się usprawiedliwić. Nikt nie powie o tobie dobrego słowa. Kiedy oprawcy przekonali się, że nie ma się do czego przyczepić w przypadku uwięzionego księdza, to postanowili, że ogłoszą, iż jest z niego pedofil i już” – rozważa ksiądz Jan o tym, jak mogło dojść do postawienia księdzu Andrzejowi bezpodstawnego oskarżenia.
Milczenie o polityce
Odmiennego zdania jest inny rozmówca Radia Swabody, ks. Andrzej. Według niego biskupi nie bronią księży, gdyż nie uważają ich sprawy za polityczne. Ksiądz Andrzej przypomniał sobie sprawę, w której Kościół wstawiał się za białoruskim księdzem. Chodzi o proboszcza parafii w Borysowie – ks. Władysława Lazara. Został on zatrzymany w 2013 roku i oskarżony o szpiegostwo. Po sześciu miesiącach pobytu w areszcie śledczym KGB księdza zwolnili, a jego wina nie została udowodniona.
„Wtedy Kościół wstawił się za księdza w osobie nuncjusza Claudia Gugerottiego (ówczesnego przedstawiciela papieża na Białorusi). To dzięki niemu ks. Władysław Lazar odzyskał wolność. Myślę, że w osobie Ante Jozicza (przedstawiciela Watykanu na Białorusi od maja 2020 roku do czerwca 2024 roku) pewnego rodzaju wstawiennictwo za białoruskich księży również istnieje. Być może Watykan sugeruje za pośrednictwem Ante Jozicia, żeby nie traktowano duchownych zbyt surowo” – myśli ksiądz.
Ks. Andrzej przypomina, że obecny zwierzchnik Kościoła na Białorusi metropolita abp Józef Staniewski po protestach 2020 roku ostrzegł księży na walnym zgromadzeniu, aby nie wypowiadali się na tematy polityczne, bo nie będzie ich bronił.
Żadnego oburzenia
Inny ksiądz katolicki, który sam został zmuszony do opuszczenia Białorusi po 2020 roku, w rozmowie z Radiem Swaboda nie dziwi się, że przedstawiciele Kościoła nie reagują oficjalnie na represje i nie bronią publicznie swoich przedstawicieli.
„Widzimy biskupów katolickich, którzy już próbują publicznie wychwalać zbrodniczą władzę. Metropolita miński wielokrotnie już przytaczał słowa głowy państwa, który nielegalnie trzyma władzę w swoich rękach. Nie będzie więc oburzenia i apeli ze strony Kościoła Katolickiego. Ponieważ Watykan ma swoją wizję i w ogóle nie myśli o Białorusi, jako takiej. Myśli o jakimś iluzorycznym świecie globalnym, a dla Białorusi w takiej konfiguracji świata po prostu nie ma miejsca” – twierdzi ksiądz.
Według niego Watykan w swojej polityce wschodniej, którą promuje od czasu kryzysu karaibskiego, podchodzi do problematycznych sytuacji pragmatycznie i rozmawia wyłącznie z tymi, którzy mają władzę.
„Dziś białoruski reżim ma władzę – rozmawia z tym reżimem. A jeśli jutro nastąpią nagłe przetasowania, władzę przejmie ktoś inny, to od razu zaczną rozmowy z nowym rządem. Ale w obecnej konfiguracji sama Białoruś także nie jest zainteresowana Watykanem. Dla Watykanu bardzo ważne jest, aby było cicho i spokojnie. Rozumieją, że dzisiaj Białoruś jest okupowana, przecież widzieliśmy, jak nuncjusze uśmiechają się podczas audiencji u Łukaszenki. Wszyscy rozumieją, że to jest na niby, a rzeczywisty rozmówca jest w Moskwie i to on tak naprawdę ma władzę w swoich rękach. W takiej sytuacji nie przewiduje się reakcji Watykanu w obronie Kościoła lokalnego” – uważa rozmówca rozgłośni.
Ksiądz twierdzi, że obowiązkiem miejscowych biskupów jest obrona praw Kościoła. Ale Watykan mianuje obecnie na Białorusi takich biskupów, którzy prowadzą politykę wygodną dla wszystkich.
„Dla Watykanu najważniejsze jest, aby biskupi byli posłuszni i postępowali zgodnie z ogólnie przyjętą linią. Nie można więc mieć nadziei, że albo Watykan coś powie, albo Kościół na Białorusi ochroni któregoś z księży. To niemożliwe. Ktoś powie, że biskupi nie mogą się sprzeciwić, bo wszyscy wiedzą, jaki reżim panuje na Białorusi. Tak, biskupi nie mogli wpłynąć na wyrok wydany na ks. Okołotowicza (11 lat łagrów – red.), bo bali się o swoją skórę, o swoje krzesło. Jest to możliwe. Ale czego może bać się sekretarz nuncjatury papieskiej, który oficjalnie pracuje na Białorusi?” – retorycznie pyta się ksiądz.
Sugeruje, że taki symboliczny gest ze strony Watykanu był całkiem możliwy. Ale tak się nie stało.
„I tutaj widzimy pragmatyczne podejście Watykanu. To świadomy wybór, żeby nie uczestniczyć w tych procesach i pozwolić, aby reżim oczyścił Kościół z elementów, których że tak powiem, reżim nie lubi” – przekonuje ksiądz.
Tłumaczył z białoruskiego Walery Kowalewski