Ojciec Andrzej Juchniewicz (OMI) początkowo znalazł się w areszcie administracyjnym pod zarzutem „politycznym”. Kiedy trafił do aresztu śledczego dla kryminalistów, do parafian księdza dotarły informacje o naciskach, wywieranych na ich duszpasterza, a także o groźbie sfabrykowania przeciwko niemu zarzutów kryminalnych.
Kilka dni temu, kiedy ogłoszona została data rozpoczęcia procesu sądowego proboszcza Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Szumilinie, potwierdziły się najgorsze prognozy. Okazało się, że 27 grudnia tego roku duchowny stanie przed sądem na podstawie zupełnie nieoczekiwanych zarzutów.
Przypomnijmy, że ks. Andrzej Juchniewicz był początkowo osadzony w areszcie administracyjnym za umieszczanie na Facebooku zdjęć biało-czerwono-białej (kojarzonej z antyłukaszenkowską opozycją) i ukraińskiej flagi. Po odbyciu pierwszej maksymalnie dopuszczalnej kary administracyjnej – 15 dni aresztu – nie został wypuszczony na wolność. Zamiast tego skazano go na kolejne 15 dni. Ogółem w areszcie administracyjnym ksiądz spędził 55 dni.
Następnie przeciwko duchownemu wszczęto sprawę karną, ale nie ujawniano, pod jakim zarzutem.
Pojawiły się przecieki, iż tak jak w przypadku innych księży katolickich, podjęta zostanie próba oskarżenia duchownego o popełnienie „przestępstw przeciwko integralności seksualnej nieletnich”, czyli – najprościej mówiąc – pedofilii.
Wcześniej białoruskie służby w podobny sposób groziły innym duchownym Kościoła Katolickiego na Białorusi. Jednak na groźbach się kończyło, gdyż nikt nikomu niczego nie udowodnił.
Środowiska kościelne nieoficjalnie komentowały sytuację wokół księdza z Szumilina i domysły odnośnie podejmowanych przez KGB prób oskarżenia go o pedofilię tak, że sam fakt stawiania podobnych zarzutów może skutkować zniszczeniem reputacji duchownego, będącego proboszczem diecezjalnego Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Szumilinie koło Witebska i przewodniczącym Misji Zakonu Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej (OMI) na Białorusi.
Teraz, gdy wyznaczono termin rozpoczęcia rozprawy sądowej, potwierdziły się najgorsze oczekiwania. Wśród , ogłoszonych oficjalnie przeciwko księdzu zarzutów, brak jest oskarżeń o podłożu „politycznym”. Są natomiast paragrafy, mówiące o utrzymywaniu stosunków seksualnych z nieletnimi, czyli zarzuty, za pomocą których, jak prognozowano, KGB chciało zniszczyć jak dotąd nieskazitelną reputację duchownego.
Chociaż śledztwo ogłosiło datę rozpoczęcia procesu nad duchownym, wciąż niewiele wiadomo o jego obecnym stanie zdrowotnym i psychicznym. Liczne świadectwa Białorusinów, którzy przeszli przez piekło białoruskiego więziennictwa pozwalają przypuszczać, iż ojciec Andrzej w trakcie śledztwa mógł być poddawany torturom i nakłaniany do sporządzenia donosu przeciwko sobie samemu. Przez cały okres śledztwa do wiernych nie docierały listy od ich proboszcza. Osoby blisko go znające, twierdzą z kolei, że wytoczone przeciwko niemu zarzuty wyglądają absurdalnie.
Wyłącznie pozytywnie wypowiadają się o księdzu mieszkańcy Szumilina, zapewniając, iż zachowanie księdza Andrzeja nigdy nie wskazywało na skłonność do takich czynów, które mu zarzucają.
W sprawie proboszcza diecezjalnego Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Szumilinie nie wypowiada się na razie ani kuria diecezji witebskiej, ani współbracia księdza Andrzeja z rezydującego w Polsce Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej (OMI).
Proces duchownego będzie toczył się za zamkniętymi drzwiami. Obserwatorzy życia Kościoła Katolickiego na Białorusi wskazują, że będzie to pierwszy przypadek w historii tego kraju, kiedy pod zarzutem „pedofilii” zostanie postawiony przed sądem ksiądz katolicki.
Znadniemna.pl na podstawie Katolik.life