Polski rząd chce zaostrzyć zasady nabywania obywatelstwa. Jedna z najważniejszych zmian zakłada, że wróci wymóg znajomości języka polskiego. To jeden z elementów nowej strategii migracyjnej rządu Donalda Tuska – pisze „Rzeczpospolita”.
Jak pisze „Rzeczpospolita”, zmiany mają być odpowiedzią na „zgłaszane nadużycia w procesie repatriacji i przyznawania Kart Polaka, w szczególności polegające na posługiwaniu się przez wnioskodawców sfałszowanymi dokumentami na potwierdzenie pochodzenia polskiego”. Wprowadzoną w 2007 roku Kartą Polaka legitymuje się dziś ponad 206 tysięcy osób. Najwięcej takich dokumentów zostało wydanych Białorusinom i Ukraińcom.
Ustawa o Karcie Polaka wymaga, żeby osoba, która się o nią stara, wykazała pochodzenie lub obywatelstwo polskie co najmniej jednego z jej rodziców lub dziadków albo też dwojga pradziadków.
Kartę otrzymywały również osoby, które przez co najmniej trzy lata działały w organizacjach polonijnych. Ten zapis od początku budził zastrzeżenia. Wszystko dlatego, że osoby, które miały takie zaświadczenie, nie musiały wykazywać polskiego pochodzenia.
Z raportu Centrum Badań nad Migracjami z czerwca 2022 roku wynika, że na 162 tysięcy kart (to dane zebrane siedem lat temu) niecałe 7 tysięcy trafiło do osób, które nie legitymowały się polskim pochodzeniem.
Dziennik przypomina, że o przypadkach „kupowania” kart i podrabiania dokumentów poświadczających polskie pochodzenie mówił w 2016 roku w Sejmie europoseł PiS Michał Dworczyk. Teraz jednak podkreślił, że mimo jakichś nieprawidłowości ustawa ta jest potrzebna. „Zabranie działaczom polonijnym możliwości ubiegania się o kartę jest złe. Są osoby, które straciły polskie dokumenty. To wylewanie dziecka z kąpielą” – powiedział Dworczyk gazecie.
Znadniemna.pl/”Rzeczpospolita”