Mieczysław Karłowicz był jednym z największych symfoników w historii muzyki polskiej. Sześć poematów symfonicznych jego autorstwa uznawanych jest za orkiestrowe arcydzieła późnego romantyzmu. Był miłośnikiem Tatr, narciarstwa, wspinaczki oraz fotografem górskim. Nasz Rodak zmarł tragicznie, został porwany przez lawinę na zboczach Małego Kościelca, mając zaledwie 33 lata.
Młodość
Mieczysław Karłowicz, herbu Ostoja, przyszedł na świat 11 grudnia 1876 roku w Wiszniewie (dawniej miasteczko na Białorusi), położone w obwodzie grodzieńskim w rejonie smorgońskim.
Był czwartym i najmłodszym dzieckiem Jana Karłowicza – wybitnego etnologa i językoznawcy, a także muzyka, oraz Ireny z Sulistrowskich Karłowiczowej. W dzieciństwie, od szóstego roku życia, przebywał z rodzicami za granicą, w Heidelbergu, Pradze i Dreźnie.
Po powrocie do Polski latem 1887 roku Karłowiczowie zamieszkali na stałe w Warszawie, gdzie Mieczysław rozpoczął regularną naukę gry na skrzypcach pod kierunkiem Jana Jakowskiego oraz zaczął uczęszczać do renomowanej sześcioklasowej szkoły realnej Wojciecha Górskiego. W lipcu 1889 roku spędził swoje pierwsze wakacje w Zakopanem, odkrywając Podhale i Tatry; jesienią tego roku zaczął pobierać lekcje skrzypiec u Stanisława Barcewicza, które okazały się początkiem długotrwałej współpracy.
Po uzyskaniu matury w roku 1893 Karłowicz odbył wraz z rodzicami pierwszą długą podróż zagraniczną do Szwajcarii, zatrzymując się w drodze powrotnej także w Monachium i Wiedniu. Jesienią tego roku podjął na krótko studia na Wydziale Przyrodniczym Uniwersytetu Warszawskiego, decydując się ostatecznie na uzupełnienie wykształcenia muzycznego; uczył się prywatnie zasad muzyki. Harmonii i kontrapunktu u Piotra Maszyńskiego, Zygmunta Noskowskiego i Gustawa Roguskiego.
We wrześniu 1895 roku wyjechał na studia do Berlina, gdzie uczył się kompozycji pod kierunkiem Heinricha Urbana oraz gry na skrzypcach u Floriána Zajíca, uczęszczając przy tym na wykłady z historii muzyki, filozofii, psychologii i fizyki na tamtejszym uniwersytecie. W okresie studiów berlińskich, które trwały z przerwami w sumie ponad pięć lat, powstały pierwsze kompozycje Karłowicza, w tym niemal wszystkie z 29 pieśni oraz Serenada op. 2 na orkiestrę smyczkową i uwertura do Białej Gołąbki (Bianca da Molena).
Lata berlińskie wypełnione były licznymi podróżami po Europie, których celem było niekiedy odbycie kuracji mającej poprawić raczej słabą kondycję zdrowotną kompozytora. We wspomnianym okresie podróżował on m.in. do Włoch. Niemiec, a także do Szwajcarii i wschodniej Francji, gdzie zdobywał jeden z alpejskich lodowców.
W 1901 roku Mieczysław Karłowicz ukończył studia i postanowił wrócić do Warszawy. W 1903 roku działał w Zarządzie Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego, przy którym założył i prowadził orkiestrę smyczkową.
Karłowicz i Tatry
Choć muzyka była wielką pasją Mieczysława Karłowicza, zajmowała tylko połowę jego serca. Druga część należała do gór, do Tatr. Zakopane zachwyciło go już wtedy, gdy był tam po raz pierwszy – w lipcu 1889 roku, jako trzynastoletni chłopiec.
Od tego czasu Karłowicz odwiedzał to miejsce, a w 1906 roku osiedlił się tu na stałe. Z Tatrami łączyła go szczególna więź, aktywnie działał w Towarzystwie Tatrzańskim, publikował artykuły z wycieczek w góry, pasjonował się wspinaczką, fotografiką i jazdą na nartach. Był jednym z pionierów polskiego taternictwa, a wraz z Mariuszem Zaruskim – inicjatorem idei TOPR-u. Wyznawał dość dyskusyjne poglądy na temat taternictwa.
Nie był zwolennikiem wprowadzania sztucznych ułatwień, nie tolerował również czystej sportowej rywalizacji, promując raczej estetyczne podejście do zdobywania szczytów. Góry traktował ze szczyptą mistycyzmu, szanował je i ich ciszę. Wyznawał klasyczny styl wspinaczki, który nie „narusza” samej góry. Stanowczo opowiadał się za ochroną przyrody i okazywaniem przez turystów szacunku dla miejsca, w którym się znajdują. Kochał Tatry, spędzał na górskim łonie mnóstwo czasu. Przebył w zimie i w lecie całe mnóstwo szlaków, które chętnie fotografował i opisywał.
Śmierć Mieczysława Karłowicza
Nadszedł jednak feralny dzień, 8 lutego 1909 roku. Karłowicz wyszedł w góry wczesnym rankiem, zabierając ze sobą jedzenie, narty i nowy aparat fotograficzny, który chciał przetestować. Co prawda wcześniej miał inne plany, chciał przejść przez masyw Czerwonych Wierchów, jednak za radą Zaruskiego porzucił te chęci, celując w pozornie bezpieczny Czarny Staw Gąsienicowy. Niestety na wschodnich stokach Małego Kościelca podciął wyglądające na trwałe zalegające masywy śniegu, wywołując lawinę, pod którą zginął.
Wokół tej tragicznej śmierci rozgorzało wiele dyskusji: niektórzy twierdzili, że Karłowicz sam prowokował śmierć, że umyślnie wtargnął na zagrożony teren. Jako przeciwwagę tym słowom można przytoczyć wypowiedź Zaruskiego: „dążąc bezpośrednio jego ostatnim śladem, który zadymka niezupełnie jeszcze zawiała, podziwiałem ostrożność jego w wyborze drogi: nie tylko pod Małym Kościelcem ślad jego nart szedł kilkadziesiąt metrów powyżej letniej ścieżki, pod samymi niemal ściankami, lecz nawet z Karczmiska, zjeżdżając na Halę Gąsienicową, dalekim łukiem objechał stromy upłazek, którym letnia ścieżka idzie, ażeby nie spowodować na nim lawiny”. Ślady nart Karłowicza świadczą o tym, że do ostatnich chwil chciał on uciec lawinie. Plotki o rzekomym samobójstwie ucichły, zwłaszcza że większość ludzi znała rozważne i zachowawcze poglądy Karłowicza. W miejscu tragicznej śmierci postawiono pamiątkowy Kamień Karłowicza oznaczony jego ulubionym symbolem, mającym przynosić szczęście krzyżykiem niespodzianym.
Znadniemna.pl/muzykapolska/PAP