W stolicy Białorusi, Mińsku, odbył się kolejny marsz opozycji. Demonstranci domagali się ustąpienia Aleksandra Łukaszenki. Na ulice wyszło dziesiątki tysięcy osób, nie mniej niż w poprzednich tygodniach. To 71. dzień powyborczych protestów. Dziś protestujący, idąc Prospektem Partyzanckim, wyrażali poparcie dla robotników. Wołali „strajk!”. Manifestacje odbyły się także w innych miastach Białorusi.
Podczas poprzednich akcji manifestanci zbierali się na obrzeżach Mińska skąd szli do centrum miasta, żeby tam protestować. Dziś było odwrotnie – zebrali się w okolicach centrum i ruszyli na obrzeża miasta w kierunku dzielnicy przemysłowej, gdzie znajdują się największe zakłady produkcyjne – samochodów ciężarowych, traktorów i podwozi do pojazdów wojskowych.
Demonstranci nieśli historyczne biało-czerwono-białe flagi i skandowali „Niech żyje Białoruś” oraz „Wierzymy, możemy, zwyciężymy!”. Przechodząc obok zakładów wzywali robotników do przyłączenia się do protestów, skandując „zabastowka”, czyli „strajk”.
Dzisiejsza demonstracja miała nazwę „Marsz Partyzancki”. Jak tłumaczą organizatorzy – z jednej strony nawiązuje do historii okupacji hitlerowskiej, gdy w lasach na Białorusi było dużo partyzantów. Z drugiej demonstranci poruszają się jedną z ważniejszych ulic miasta Prospektem Partyzanckim.
Niezależny publicysta Uładzimir Hłod w rozmowie z Polskim Radiem zwrocił uwagę, że niedziela jest 71. dniem protestów białoruskiej opozycji, która domaga się odejścia od władzy Łukaszenki.
„Reżim trzeszczy w szwach”
„Protesty trwają już trzeci miesiąc z rzędu. I to, że w totalitarnym białoruskim systemie są ludzie, którzy w sposób otwarty demonstrują swoją pozycję obywatelską, mówi o tym, że ten system zaczyna trzeszczeć w szwach coraz mocniej i mocniej” – powiedział Uładzimir Hłod.
Pierwsze zatrzymania
Agencja Interfax-Zapad doniosła, że najwięcej osób zatrzymano przy stacji metra Partyzancka. Według agencji w drodze na marsz zatrzymano około 10 osób. Onliner informuje o zatrzymaniu co najmniej trzech uczestników marszu. Według niektórych doniesień agencyjnych milicja użyła broni palnej, strzelając w powietrze, aby zastraszyć protestujących.
W centrum miasta zastosowano wzmocnione środki bezpieczeństwa. Media podają, że w pobliżu administracji prezydenta stoi armatka wodna. Przed rezydencją Łukaszenki rozmieszczono 10 transporterów opancerzonych – relacjonuje Interfax-Zapad, powołując się na świadków. Rezydencja jest otoczona podwójnym kordonem milicjantów i wojskowych. Ponad 10 wojskowych znajduje się przy obelisku Mińsk-Miasto Bohater.
Czytelnicy Tut.by informują o zatrzymaniu ośmiu osób podczas pokojowej akcji w Swietłagorsku. Według portalu wśród zatrzymanych jest obrończyni praw człowieka z centrum Wiasna. W Nowogródku na akcję protestu wyszło ok. 50 osób. Pięciu uczestników demonstracji zatrzymano.
Wczoraj w Mińsku odbył się tradycyjny marsz kobiet. Podczas próby zorganizowania demonstracji przez studentów interweniował milicyjny OMON. Według obrońców praw człowieka, zatrzymano około 40 osób , w tym czworo dziennikarzy.
Dzisiaj wieczorem Centrum Obrony Praw Człowieka „Wiasna” podało, że podczas Marszu Partyzanckiego zatrzymano ponad 100 protestujących, wększośc z nich trafiło w ręce milicji w stolicy Białorusi.
Problemy z dostępem do Internetu
W Mińsku w niedzielę występują problemy z łącznością przez mobilny Internet.
Tut.by podaje, że problemy z łącznością zaczęły się przed godz. 14, na którą to zaplanowano początek marszu. Operator MTS przekazał, że w ramach działań organów władzy „w celu zapewnienia bezpieczeństwa narodowego dziś w Mińsku został ograniczony dostęp do sieci Internet”. Z kolei operator A1 zaznaczył, że w niedzielę w Mińsku na polecenie władz państwowych zmniejszono przepustowość internetu mobilnego.
Tut.by przypomina, że podobne problemy z dostępem do sieci były też na poprzednich niedzielnych akcjach protestu w sierpniu i wrześniu.
Znadniemna.pl za polskieradio.pl/PAP/IAR, zdjęcia TUT.BY