Ambasada RP w Mińsku przygotowuje się do obchodów stulecia polskiego zwycięstwa w Bitwie Warszawskiej. W związku z tym dyplomaci postawili sobie za cel odwiedzenie najważniejszych polskich cmentarzy wojskowych tego okresu na Białorusi.
W środę 8 lipca polska delegacja odwiedziła bratnie mogiły w Łużkach, Hermanowiczach i Jaznie. Kierował nią dyrektor Instytutu Polskiego w Mińsku Cezary Karpiński, a w objeździe wzięli udział pani konsul Maria Kalinowska, przedstawiciel attaszatu wojskowego Cezary Adamus, oficer łącznikowy Straży Granicznej Marek Gierasimiuk, oficer łącznikowy Policji Marcin Chruściel oraz radca ambasady Arkadiusz Kłębek.
Łużki: póki tu żyjemy, pamięć żyć będzie
Swoją podróż polska delegacja zaczęła od miasteczka Łużku w rejonie szarkowszczyńskim obwodu witebskiego. Na miejscowym cmentarzu spoczywa ponad osiemdziesięciu żołnierzy Wojska Polskiego, którzy polegli w walkach z bolszewikami od lutego do lipca 1920 roku.
Mogiły przez wiele lat były zaniedbane, zarośniete trawa i krzewami. Ale w 2016 roku, dzięki pracy wolontariuszy z Mińska i mieszkańców udało się je uporządkować. Cmentarz wymaga jednak restauracji, która może odbyć się już niedługo.
Przedstawicieli sąsiedniego kraju powitała na miejscu Ludmiła Stoma, główna ideolożka władz rejonowych w Szarkowszczyźnie, przewodnicząca rady wiejskiej w Łużkach Tacciana Krasnadubskaja, a także proboszcz parafii w Łużkach ks. Michaił Tatarenka i miejscowi katolicy.
Po modlitwie za poległych, przed ich mogiłami został złożony wieniec, a goście i gospodarze wygłosili krótkie przemówienia. Reprezentujący stronę polską Cezary Karpiński podziękował miejscowym władzom i mieszkańcom za to, że ocalili pamięć o ludziach i nie zapomnieli o ich grobach.
– Wiemy, że ci żołnierze bronili tej ziemi i oddali swoje życie za ten kraj – odpowiedział ksiądz Tatarenka.
Przewodnicząca rady wiejskiej dodała, że walki w czasach wojny polsko-bolszewickiej są częścią bogatej historii Łużek, jednak miasteczko stopniowo się wyludnia.
– Mamy swoje problemy, jak wszędzie, ale najważniejsza jest pamięć. Chcemy ją przekazywać także młodszemu pokoleniu, a póki tu żyjemy, pamięć żyć będzie.
Na zakończenie uroczystości na zebrani zapalili znicze na grobach żołnierzy i ustawili się do wspólnego zdjęcia pamiątkowego.
Hermanowicze: Pamięć o polskich żołnierzach żyje i żyć będzie
Po wizycie w Łużkach polscy dyplomaci przejechali do położonych 12 kilometrów dalej Hermanowicz. To niegdysiejsze miasteczko także leży w rejonie szarkowszczyńskim. Najpierw goście odwiedzili kościół parafialny, przy którym pochowano sześciu polskich żołnierzy. Zapalono tam znicze, a oficerowie oddali cześć poległym bohaterom.
Potem delegacja pojechała na cmentarz, gdzie, podobnie jak w Łużkach, spoczywa ponad osiemdziesięciu polskich żołnierzy. Przyjęła ich tam ww. ideolog Ludmiła Stoma, przewodnicząca rady wiejskiej w Hermanowiczach Maja Jakimowicz, proboszcz ks. Jan Puhaczou i mieszkający we wsi Polacy.
Cmentarz wojskowy w Hermanowiczach jest wyjątkowo zadbany, chociaż nie był restaurowany. Ksiądz Jan wspomniał, jak dziesięć lat temu, gdy rozpoczął tu swoją posługę, wyglądało to zupełnie inaczej. I oczywiście nie lepiej. Ale dzięki współpracy władz, wiernych i polskiej mniejszości – groby udało się doprowadzić do obecnego stanu.
Po odczytaniu modlitwy i złożeniu kwiatów do zebranych zwrócił się dyrektor Instytutu Polskiego w Mińsku Cezary Karpiński.
– Widzimy, że pamięć o polskich żołnierzach żyje i, mamy nadzieję, żyć będzie. Każdy naród ma swoją pamięć historyczną. Dla nas wojna 1920 roku jest ważnym elementem historii, bo obroniliśmy wtedy swoją niepodległość.
Przedstawiciele strony polskiej podziękowali miejscowym władzom i mieszkańcom za kultywowanie pamięci o wydarzeniach sprzed wieku. Na koniec na grobach poległych zapalono znicze.
Jazno: Pamięć o bohaterach jest wieczna
Ostatnim punktem na szlaku dyplomatów było dziś dawne miasteczko Jazno w rejonie miorskim. Delegację powitali pod białoruską flagą państwową przedstawiciele władz, z Walerym Drabą, wiceprzewodniczącym Miorskiego Rejonowego Komitetu Wykonawczego na czele.
Obecni byli też mieszkańcy, w tym młodzież. Przy czym na katolickim cmentarzu zebrali się zarówno katolicy, jak i prawosławni. Gości z Polski powitano chlebem i solą, a potem odprowadzono aż do samych mogił.
Kwatery wojskowe w Jaznie przez wiele lat były zaniedbane i zapomniane. Na początku lat 70. zburzono pomniki nagrobne dawnych właścicieli miasteczka, rodu Korsaków. Przy okazji okradziono też zmarłych. Miejscowi komsomolcy nie tylko rozbili nagrobki “panów” – nie oszczędzili też krzyży na grobach polskich żołnierzy, rozbijając każdy. Przed długi czas potem cmentarz stał opuszczony i zarośnięty.
Jak mówi mieszkanka ws i opiekunka cmentarza Salomeja Siniauskaja, władze komunistyczne chciały zniszczyć cmentarz i na jego miejscu postawić jakiś budynek. Ale czasy się zmieniły i miejscowi katolicy wraz z kapłanami mogli przywrócić temu miejscu należny porządek. A dwa lata temu, dzięki pomocy państwa polskiego, zniszczone groby zostały odbudowane.
Po modlitwie i złożeniu kwiatów do obecnych zwrócił się przedstawiciel władz rejonowych Waleryj Draba.
– Leżą tu ofiary najkrwawszego stulecia w historii ludzkości. Przodkowie wielu z nas służyli także w polskiej armii, a te wydarzenia zostawiła w naszej historii krwawe rany.
Z kolei Cezary Karpiński podziękował wszystkim mieszkańcom Jazna za zachowanie pamięci o poległych w 1920 roku.
– To dla nas bardzo ważne, że pamiętacie o tych grobach, o tych ludziach i tej historii w całym. To bardzo ważne dla naszej wspólnej pamięci. Pamięć o bohaterach jest wieczna.
Na koniec na grobach żołnierzy, których spoczywa tu ponad czterdziestu, złożono znicze i oddano im cześć minutą ciszy.
Jazno leży osiem kilometrów od dawnej granicy polsko-radzieckiej. Ciała wielu poległych zostały tu przeniesione staraniami stacjonujących w miasteczku żołnierzy Korpusu Ochrony Pogranicza. Przy czym zadbali oni o godny pochówek także żołnierzy carskiej armii i czerwonoarmistów.
Znadniemna.pl za Zmicier Łukacz; zdjęcia Leanid Juryk, pj/belsat.eu