HomeHistoria„Dziadek w polskim mundurze”: Jerzy Romanowski

„Dziadek w polskim mundurze”: Jerzy Romanowski

Z ogromną satysfakcją odnotowaliśmy, że zainteresowanie akcją „Dziadek w polskim mundurze” nie słabnie nie tylko wśród naszych czytelników na Białorusi, lecz także w środowiskach polonijnych na świecie. Dzisiaj prezentujemy Państwu historię życia naszego krajana, wybitnego działacza Polonii Kanadyjskiej, starszego strzelca w Armii Andersa – Jerzego Romanowskiego.

Jerzy Romanowski w mundurze starszego strzelca w Armii Andersa

Swojego bohaterskiego ojca zgłosił do akcji Ron Romanowski, działacz polonijny z miasta Winnipeg, stolicy kanadyjskiej prowincji Manitoba, gdzie nasz bohater mieszkał po wojnie.

Biogram Jerzego Romanowskiego ułożyliśmy na podstawie wspomnień o nim, które w języku angielskim opublikował po niedawnej (22 stycznia 2020 roku) śmierci ojca syn bohatera:

JERZY ROMANOWSKI urodził się 28 lutego 1924 roku w polskiej rodzinie chłopskiej w miejscowości Oleszewicze (obecnie wieś w rejonie mostowskim, obwodu grodzieńskiego). Był najstarszym synem, w którym ojciec widział swojego przyszłego pomocnika przy prowadzeniu rodzinnego gospodarstwa rolnego. Po zdobyciu przez małego Jurka podstawowego wykształcenia,  został on wysłany przez ojca do zdobywania zawodu, który (jak wspominał później nasz bohater) okazał się zajęciem, dzięki któremu mógł zarabiać na życie i utrzymanie własnej rodziny. Jerzy Romanowski jako nastolatek poszedł się uczyć na kurs mechaników pojazdów mechanicznych.  Podjąć pracę zawodową piętnastolatkowi przeszkodził wybuch II wojny światowej.

Wkrótce po napaści Niemiec na Polskę od zachodu, 17 września od wschodu zaatakowała Polskę Armia Czerwona. Wieś Oleszewicze znalazła się pod okupacją sowiecką. Młody, zdrowy i dobrze rozwinięty fizycznie Jerzy Romanowski został przez okupantów uznany za właściwego kandydata  do pracy przymusowej  w sowieckich obozach na Syberii. Dzięki zdobytemu przed wojną wykształceniu zawodowemu Jerzy pracował na Syberii jako mechanik. Z jego późniejszych wspomnień wynika, że warunki utrzymania pracowników w sowieckich obozach  były fatalne. Dobrym dniem dla więźniów liczył się taki, w którym w obozie zdechł koń. Wówczas pojawiała się bowiem szansa na to, że w obozowej zupie więźniowie znajdą kawałek mięsa, a sama zupa nie będzie zupełnie postna.

W momencie, kiedy między byłymi sojusznikami – Niemcami i ZSRR – wybuchła wojna Jerzy Romanowski miał ukończone 17 lat. Usłyszał, że Polacy mogą się zaciągać do polskiego wojska, które zostanie sformowane na terenie ZSRR. Wychowany przez rodziców na polskiego patriotę nastolatek wiekowo nie pasował na żołnierza. Tym nie mniej zgłosił się jednak na ochotnika i został skierowany przez polskie dowództwo  formującej się armii do przeszkolenia wojskowego, które odbył wzorowo, otrzymując stopień wojskowy strzelca i dostając przydział do jednej z jednostek strzeleckich Armii, dowodzonej przez generała Władysława Andersa.

Z Armią Andersa nasz bohater odbył cały szlak bojowy przez Irak i Egipt, aż wreszcie wojsko, wchodzące już w skład 8. Armii Sił Zbrojnych Wielkiej Brytanii, desantowało się we Włoszech, aby podjąć bohaterską walkę z wojskiem niemieckim.

Jerzy Romanowski w mundurze żołnierza 2. Korpusu Polskiego w 8. Armii Brytyjskich Sił Zbrojnych

Największą bitwą, w której brał udział nasz bohater była Bitwa pod Monte Cassino. Jerzy Romanowski był na wojnie dwukrotnie ranny. Po jednym z trafień nieprzyjacielskim pociskiem został uratowany przez kanadyjskich czołgistów, walczących w składzie sił alianckich.

Na zdjęciu Jerzego w mundurze starszego strzelca 2. Korpusu Polskiego widzimy co najmniej dwa, przypuszczamy, że najcenniejsze dla naszego bohatera, polskie odznaczenia wojenne: Krzyż Pamiątkowy Monte Cassino oraz Krzyż Walecznych.

Wystawione w Londynie zaświadczenie, potwierdzające, że starszy strzelec Jerzy Romanowski spełnił swój obowiązek wobec Polski

Po zakończeniu wojny rodzinne strony naszego bohatera znalazły się w granicach ZSRR, a reszta ukochanej Polski – pod sowiecką kontrolą. W tej sytuacji wciąż młody polski patriota rozumiał, że powrót do rodzinnych Oleszewicz oznaczałby dla niego kolejne zesłanie do łagrów.

Mając doświadczenie więźnia sowieckich obozów pracy przymusowej zdecydował, że do Sowietów nie wróci. Decydując się na los emigranta Jerzy Romanowski miał do wyboru przesiedlenie się do Kanady, Republiki Południowej Afryki, bądź Australii.

Pamiętając, że podczas wojny został uratowany przez żołnierzy kanadyjskich, nasz bohater wybrał Kanadę. Skierowany został do osiedlenia się w kanadyjskiej prowincji Manitoba. Na miejsce przybył 11 listopada 1946 roku. Podjął pracę na farmie w pobliżu miasta Winnipeg , gdzie podczas robót dała o sobie znać wojenna kontuzja. Właściciel farmy, na której pracował Jerzy, widząc, że jego robotnikowi otworzyła się rana z czasów wojny, skierował Jerzego do Szpitala św. Bonifacego w Winnipeg. Lekarze usunęli z ramienia weterana wojennego odłamki niemieckiego pocisku i wykurowali pacjenta.

Po kuracji w szpitalu Jerzy nie wrócił już do pracy na farmie. Stwierdził, że poszuka jej w Winnipeg, w wyuczonym przez niego zawodzie mechanika. Potem Jerzy Romanowski próbował siebie w branży handlowej, pracując jako dostawca garnków i patelni od drzwi do drzwi (ang. door-to-door). Wkrótce połączył zdobyte doświadczenie handlowe z pasją mechanika i zaczął odnosić sukcesy w handlu samochodami.

W Winnipeg młody polski weteran wojenny nawiązał kontakty z mieszkającymi tutaj Polakami. Zaczął działać w Polskim Towarzystwie Gimnastycznym Sokół Winnipeg i odwiedzał organizowane przez polską społeczność imprezy. Na jednej z potańcówek w Sokol Hall Jerzy Romanowski  spotkał miłość swojego życia. Była nią młoda dama o imieniu Zofia. Pobrali się w Winnipeg w czerwcu 1951 roku, biorąc ślub w miejscowym kościele Holy Ghost Church. Zofia urodziła Jerzemu czterech synów i jedną córeczkę.

W roku 1966 Jerzemu udało się dorobić i zostać przedsiębiorcą. Przez ponad dwadzieścia lat, do 1987 roku, prowadził własny warsztat samochodowy Roman Service&Sales przy Higgins Avenue w Winnipeg. W swoim warsztacie Jerzy zatrudniał własnych synów, przekazując im swoją wiedzę i doświadczenie w zakresie skutecznego prowadzenia biznesu, a także zaszczepiając im nawyki do uczciwej i jakościowej pracy oraz poczucie szacunku dla klienta.

Swoje dzieci Jerzy wychowywał nie tylko w duchu uczciwej przedsiębiorczości, ale też w duchu polskości i utrzymywaniu więzi z polską i katolicką społecznością Winnipeg.

Działalność polonijna  i społeczna stała się dla Jerzego jedną z największych życiowych fascynacji. Jako gorliwy katolik  przystąpił do największej na świecie świeckiej organizacji katolickiej Rycerze Kolumba. W latach 1963-64 pełnił funkcje prezesa Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego Sokół Winnipeg i kierował budową nowej siedziby organizacji w prestiżowym miejscu miasta – przy alei Manitoba.

Jerzy Romanowski i jego ukochana żona Zofia byli szczęśliwym małżeństwem i doczekali się wnuków, którzy odwiedzali babcię i dziadka w każde święta, które wielka rodzina Romanowskich zawsze obchodziła wspólnie w domu, wybudowanym przez weterana II wojny światowej, starszego strzelca w Armii Andersa, który z poczucia miłości do Polski, którą utracił, ale chciał odzyskać nawet ceną własnego zdrowia i życia, poszedł zbrojnie walczyć z okupantem niemieckim w wieku 17 lat, czyli w wieku o rok młodszym, niż było dopuszczalne dla zostania żołnierzem.

Jerzy Romanowski jako jeden z najstarszych działaczy polonijnych w Winnipeg

Zmarł Jerzy Romanowski, bohater wojenny, syn ziemi grodzieńskiej, najdłużej (ponad 70 lat) aktywny działacz polskiej społeczności w kanadyjskim Winnipeg, w dniu 22 stycznia 2020 roku w Szpitalu św. Bonifacego w Winnipeg, w wieku 95 lat.

Msza żałobna w intencji śp. Jerzego Romanowskiego została odprawiona 27  stycznia w kościele św. Antoniego z Padwy w Winnipeg.

Cześć Jego Pamięci!

Znadniemna.pl na podstawie wspomnień i materiałów, udostępnionych przez Rona Romanowskiego, syna bohatera

Najnowsze komentarze

  • A moj dziadek mial na imie Jan Romanowski, tyle ze byl o 20 lat starszy od bohatera i byl Nadberezyncem, tzn. pochodzil z Mohylewszczyzny…

Skomentuj

Skip to content