Około czterdziestu działaczy Oddziału Związku na Białorusi w Smorgoniach zgromadziło się w niedzielę, 8 września, w domu prezes oddziału Teresy Pietrowej, aby uczcić ofiary II wojny światowej i podzielić się rodzinnymi historiami z najbardziej tragicznego okresu w dziejach Polski i świata w XX stuleciu.
Spotkanie rozpoczęło się od przedstawienia muzyczno-literackiego, w którym w wykonaniu miejscowej młodzieży, w tym czterech dziewczyn, które od 1 października rozpoczną naukę na wyższych uczelniach w Polsce, zabrzmiały wiersze polskich poetów o obronie Westerplatte i Warszawy, tragedii katyńskiej oraz Powstaniu Warszawskim.
Czytano również fragmenty książek, opisujących tragiczne karty historii Narodu Polskiego w połowie XX wieku. Były to między innymi fragmenty wspomnień wileńskiej poetki Gabrieli Puzyninej oraz innych literatów, opisujących wojenne dzieje na Wschodnich Kresach II RP.
– Nieodłącznym skutkiem wywołania II wojny światowej przez hitlerowskie Niemcy była okupacja wschodnich terenów II Rzeczypospolitej przez Związek Radziecki – przypomniała w swoim wystąpieniu przed zgromadzonymi Teresa Pietrowa, apelując do Polaków Smorgoni, aby pamięć o ofiarach najbardziej tragicznego okresu w dziejach odrodzonego Państwa Polskiego i ziemi smorgońskiej była pielęgnowana przez żyjące obecnie pokolenie miejscowych Polaków i przekazywana kolejnym pokoleniom smorgonian.
Oddział ZPB w Smorgoniach od chwili założenia na początku lat 90. minionego stulecia prowadzi obszerną pracę poszukiwawczą i upamiętniającą bohaterów walk miejscowej ludności polskiej z okupantami niemieckim i sowieckim. Szczególną troską Polacy Smorgoni otaczają pamięć o walczących na Wileńszczyźnie żołnierzach Armii Krajowej.
Nauczycielka języka polskiego i była pracowniczka Muzeum-siedziby Michała Kleofasa Ogińskiego Tatiana Kleszczonok przyniosła na spotkanie książki polskich autorów, opowiadające o wydarzeniach wojennych z okresu II wojny światowej na ziemi smorgońskiej. Zaprezentowała m.in. książkę pt. „Leśne ścieżki”. Autorem której jest urodzony w leżącej koło Smorgoni wsi Więsławienięta żołnierz Armii Krajowej Waldemar Wołkowicz. Odczytany przez Tatianę Kleszczonok fragment książki opowiada o tym, jak młodzi wiejscy chłopcy zaciągali się do AK i ćwiczyli umiejętności bojowe pod komendą dowódcy placówki partyzanckiej Czesława Kłujszy.
Kolejnym odczytanym fragmentem stał się wycinek ze wspomnień Feliksa Żyłki, przedwojennego wójta wsi Żodziszki, który opisał, jak wspólnie z kolegami wymusił na władzach sowieckich zapisanie w dokumentach narodowości „Polak”, aby w ramach poboru miejscowej ludności do sowieckiego wojska trafić do sformowanego na terenie ZSRR Wojska Polskiego. Oto fragment wspomnień Feliksa Żyłki o tamtych wydarzeniach:
„Zastanawialiśmy się, w jakim kierunku powiezie nas parowóz, na wschód czy na zachód. Baliśmy się, że wbrew temu, co podawaliśmy, zapisano nas jako Białorusinów. Takie wymiany myśli robiliśmy między sobą przy krótkich odpoczynkach. Na nocleg zatrzymaliśmy się we wsi Świnka. Ustaliliśmy wtedy, że jutro, przed wyjściem w dalszą drogę, zażądamy od konwojentów, żeby pokazali nam listy, chcieliśmy sprawdzić, czy zostaliśmy wpisani jako Polacy. Po pewnych przetargach pokazali nam listy i okazało się, że są sporządzone wykrętnie. Tylko przy kilku pierwszych napisano polską narodowość, następni byli zapisani jako Białorusini. Zażądaliśmy, aby ponownie zapytano ludzi o narodowość i zapisano to. Dopiero, gdy spełniono nasze żądanie, ruszyliśmy w dalszą drogę do Smorgoń”.
Historia życia Feliksa Żyłki dwa lata temu została szczegółowo opisana w ramach prowadzonej przez portal Znadniemna.pl i gazetę „Głos znad Niemna na uchodźstwie” akcji „Dziadek w polskim mundurze” przez jego wnuka Piotra Żyłkę, mieszkającego w Gdańsku.
Dzięki wspomnianej publikacji postać Feliksa Żyłki stała się szeroko znana wśród smorgońskiej społeczności. Kolejnego upamiętnienia bohaterskiego przodka rok temu dokonał inny wnuk Feliksa Żyłki, mieszkający na Białorusi Franciszek Żyłko. Za własne środki wydał on wspomnienia swojego dziadka w tłumaczeniu na język białoruski, przyczyniając się tym samym do popularyzowania historii polskiego bohatera z ziemi smorgońskiej wśród ludności białoruskiej.
Wielu uczestników spotkania Oddziału ZPB w Smorgoniach z okazji wybuchu II wojny światowej, już przeczytało powyższe wspomnienia w polskiej bądź białoruskiej wersji językowej, co sprzyjało żywej wymianie zdań na temat opisywanych wydarzeń przez zgromadzone na spotkaniu towarzystwo.
W ostatnich latach Polacy Smorgoni coraz bliżej poznają sylwetkę i twórczość jeszcze jednego swojego ziomka. Chodzi o pisarza Zbigniewa Żakiewicza, autora m.in. trylogii autobiograficznej pt. „Tryptyk Wileński”.
Ta książka Żakiewicza zawiera opis licznych wezwań i dramatów, które napotykała ludność smorgońska i rodzina pisarza w okresie przedwojennym i w czasie wojny.
Z książki Zbigniewa Żakiewicz odczytany został rozdział, zatytułowany „My – repatrianci”.
Po tym, jak uczestnicy spotkania zapoznali się z twórczością swoich sławnych ziomków, u wielu obecnych na oczach można było dostrzec łzy. Wywołaniu takiej reakcji sprzyjały śpiewane podczas spotkania piosenki o Powstaniu Warszawskim, walce podziemia akowskiego i o czerwonych makach na Monte Cassino, które „zamiast rosy piły polską krew”.
Obecny na spotkaniu najstarszy członek Oddziału ZPB w Smorgoniach Czesław Kieżun zaśpiewał z kolei piosenkę „Hej, my Kresowiacy, chłopcy Wileńczacy” na melodię marszu „Pożegnanie Słowianki”, którą słyszał w dzieciństwie od swoich starszych braci, walczących w szeregach AK.
Po muzyczno-literackiej części spotkania, obecni na nim działacze Oddziału ZPB w Smorgoniach zaczęli dzielić się historiami własnych rodzin. Jak się okazało w każdej historii rodzinnej ktoś wojował, ginął w obronie ojczyzny, odnosił kontuzję, został zesłany, bądź repatriowany.
Halina Surkowa opowiedziała o losie rodziny swego dziadka – rolnika z Wojstomia, skazanego na wywózkę w głąb Rosji wraz z żoną i małymi dziećmi. Tylko jego śmierć przeszkodziła tej wywózce.
Maryna Sumiec, która w ubiegłym roku opublikowała artykuł o swoim bohaterskim dziadku Edwardzie Baranowskim w gazecie „Głos znad Niemna na uchodźstwie”, opowiedziała o swoich poszukiwaniach śladów dziadka w archiwach Polski i Anglii, gdzie dziadek został pochowany.
Edward Baranowski był wielce zasłużonym żołnierzem, brał udział we wszystkich najważniejszych bitwach, stoczonych przez żołnierzy Armii generała Władysława Andersa – m. in. w bitwie o Monte Cassino, w bitwach o Ankonę, o Bolonię oraz w innych operacjach i działaniach Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.
Edward Baranowski został odznaczony wieloma medalami zarówno polskimi, jak i brytyjskimi. Otrzymał m.in., polskie: Krzyż Pamiątkowy Monte Cassino, Brązowy Krzyż Zasługi z mieczami po raz pierwszy, Krzyż Walecznych po raz pierwszy, Medal Wojska po raz pierwszy; brytyjskie: Medal Obrony (Defence Medal), Medal za Wojnę 1939-1945 (War Medal 1939-1945), Gwiazdę Włoch (Italy Star). Po zakończeniu wojny i demobilizacji plutonowy Edward Baranowski wyjechał do Wielkiej Brytanii. Zaciągnął się do Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia (P.K.P.R.), znajdującego się w strukturze Armii Brytyjskiej i przeznaczonego dla przysposobienia zdemobilizowanych żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych do życia cywilnego i rozmieszczenia ich na terytorium Wielkiej Brytanii lub poza jej granicami. Próbował ściągnąć do Polski, a później do Anglii żonę z dziećmi, ale władze radzieckie nie pozwoliły na to i rodzina już nigdy nie połączyła się.
Rok temu na portalu Znadniemna.pl i w gazecie „Głos znad Niemna na uchodźstwie” został opublikowany także artykuł o wujkach smorgońskiej działaczki ZPB Reginy Pasternak, będących bohaterami bitwy o Monte Cassino i o losach jej zesłanych dziadków-osadników, którzy przed wojną przenieśli się do Smorgoni spod Kielc.
Dramatyczne były losy rodziny kolejnego smorgońskiego Polaka – Wiaczesława Isajczuka. Opowiedział on, że po wybuchu wojny jego matka, mieszkająca w głębi Rosji, straciła kontakt ze swoją matką, bratem i siostrą, mieszkającymi w Mińsku na Białorusi. Los sprawił, że podczas wojny okazali się w przeciwległych obozach wojskowych: babcia pana Wiaczesława, brat i siostra matki dołączyli do Armii Krajowej i w czerwcu 1944 roku otrzymali rozkaz przybycia do Warszawy. Po przybyciu do stolicy walczyli w Powstaniu Warszawskim, podczas którego ponieśli bohaterską śmierć. Pośmiertnie zostali nagrodzeni medalami. Matka pana Wiaczesława walczyła wówczas w szeregach Armii Czerwonej i wraz z nią doszła do Warszawy akurat wtedy, kiedy trwało Powstanie Warszawskie. Wiele lat później dowiedziała się, że znajdowała się wówczas ze swymi krewnymi na różnych brzegach Wisły. Tę historię odkrył przypadkowo Wiaczesław Isajczuk, zapoznając się z materiałami Muzeum Powstania Warszawskiego, które zwiedził kilka lat temu. Do jego rąk w Muzeum Powstania Warszawskiego trafiła książka pt. „SŁOWNIK UCZESTNICZEK WALKI O NIEPODLEGŁOŚĆ POLSKI 1939-1945”, w której znalazł imiona i nazwiska swojej babci oraz ciotki: Maria Pleśniewicz i Regina Pleśniewicz. Teraz Wiaczesław Isajczuk pragnie dowiedzieć się, gdzie zostały pochowane jego waleczne krewniaczki.
Każdy z obecnych na spotkaniu mógłby długo opowiadać o wojennych losach członków swojej rodziny. Ale wieczór wspomnień nie mógł trwać w nieskończoność. Zaproponowano więc wyjście uniwersalne. Uczestnicy spotkania umówili się, że w najbliższym czasie spiszą swoje rodzinne wspomnienia wojenne, a potem połączą je i zamieszczą je pod wspólną okładką w improwizowanym tomiku, który pozostanie na pamiątkę członkom Oddziału ZPB w Smorgoniach oraz przyszłym pokoleniom smorgońskich Polaków.
Po zakończeniu spotkania wszyscy jego uczestnicy udali się na miejscowy cmentarz do pomnika na grobie polskich żołnierzy, odnowionego w 100. rocznicę odzyskania przez Polskę Niepodległości siłami działaczy Oddziału ZPB w Smorgoniach.
Tatiana Kleszczonok ze Smorgoniów