
Do siedziby stacji w Mińsku przyszli dziś rano funkcjonariusze Komitetu Śledczego z nakazem przeszukania. Towarzyszyli im strażacy, którzy przystąpili do otwierania drzwi przy pomocy piły tarczowej.

Podwórko domu na ul. Kastrycznickiej, w którym znajduje się biuro Biełsatu w Mińsku. Fot.: belsat.eu
Ostatecznie drzwi zostały otwarte przy pomocy piły, a śledczy przystąpili do przeszukania. Obecnie przed wejściem do budynku dyżuruje samochód z milicjantami. Wiadomo też, że przedstawiciele Komitetu Śledczego przyszli już wcześniej z nakazem przeszukania. Nie wiadomo jednak, w jakiej sprawie.
Na miejsce przyjechał Barys Harecki, rzecznik prasowy niezależnego Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy (BAŻ).
Obecnie w mieszkaniu znajduje się dziennikarz Biełsatu Mikola Dziabioła, z którym jednak nie ma kontaktu telefonicznego. Milicjanci nie wpuszczają nikogo do środka.
Według przedstawicielki Biełsatu w Mińsku Iryny Slanwnikowaj, może chodzić o sprawę karną wszczętą przeciwko dziennikarzowi Biełsatu Alesiowi Zaleuskiemu. Został on w ub.r. oskarżony przez zastępcę prokuratora generalnego gen. Andreja Szwieda o zniesławienie. Generał w tej sprawie napisał list do szefa białoruskiego MSW, domagając się wyciągnięcia surowej konsekwencji.
Po raz ostatni białoruskie struktury siłowe usiłowały się dostać do redakcji Biełsatu przy pomocy piły w grudniu 2010 roku po brutalnie rozbitej powyborczej demonstracji w Mińsku.
Znadniemna.pl za belsat.eu