HomeHistoria„Dziadek w polskim mundurze”: Kazimierz Kosiński

„Dziadek w polskim mundurze”: Kazimierz Kosiński

Prezentujemy Państwu kolejnego bohatera naszej akcji Kazimierza Kosińskiego, starszego wachmistrza Wojska Polskiego, ułana 1. Pułku Ułanów Krechowieckich, żołnierza Armii Andersa, starszego posterunkowego Policji Państwowej II RP, a po wojnie – działacza Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Argentynie.

Kazimierz Kosiński jako starszy posterunkowy Policji Państwowej

Do akcji „Dziadek w polskim mundurze” swojego bohaterskiego przodka zgłosił prawnuk Kazimierza Kosińskiego – nasz czytelnik, młody historyk i krajoznawca, a także działacz Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Nowogródku Władysław Boradyn.

Władysław, na podstawie przechowywanych w rodzinnym archiwum zdjęć i dokumentów, sam opracował biogram swojego pradziadka, który, po konsultacjach z autorem, uzupełniliśmy o niezbędne informacje i zamieszczamy niżej:

Kazimierz Kosiński urodził się 9 kwietnia 1904 roku w Sosnowcu (powiat Będzin) w polskiej patriotycznej rodzinie Bolesława Kosińskiego i Janiny z Fabiańskich.

O patriotyzmie ojca naszego bohatera – Bolesława Kosińskiego – świadczy publikowany przez nas akt nadania Bolesławowi Kosińskiemu (zarządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Ignacego Mościckiego z dnia 16 marca 1937 roku) Krzyża Niepodległości za, jak napisano w uzasadnieniu nadania odznaczenia, „PRACĘ W DZIELE ODZYSKANIA NIEPODLEGŁOŚCI”.

Akt nadania Krzyża Niepodległości Bolesławowi Kosińskiemu – ojcu Kazimierza

Wysokie odznaczenie państwowe Bolesław Kosiński otrzymał pośmiertnie. Z informacji, znanych jego potomkom, wynika, że jeszcze w czasach carskich – pod koniec XIX wieku – działał w polskim ruchu niepodległościowym i został za to zesłany na Syberię. Karę odbywał w miejscowości Kireńsk nad rzeką Leną. Tam w tym samym czasie przebywał na zesłaniu Józef Piłsudski. Nie wykluczone jest, że ojciec naszego bohatera poznał osobiście przyszłego Marszałka Polski.

Wróćmy jednak do Kazimierza Kosińskiego. Z wiedzy zaczerpniętej przez Władysława Boradyna z pamiętnika jego śp. babci Zofii Boradyn (córki Kazimierza Kosińskiego) wynika, że rodzina Bolesława i Janiny Kosińskich nie należała do zamożnych i ich syn Kazimierz, aby się uczyć, musiał zarabiać na naukę, pracując m.in. w należącym do państwa Marczewskich majątku Widawa (14 kilometrów od Radomska). Tam Kazimierz poznał swoją przyszłą żonę Helenę z Madejczyków. W 1922 roku, kiedy Kazimierz miał 18 ukończonych lat życia, kochająca się para wzięła ślub i założyła rodzinę, w której urodziło się czworo dzieci.

Rodzina Kosińskich – Kazimierza i Heleny z Madejczyków

Kazimierz i Helena wychowywali potomstwo w duchu przynależności do wspólnoty religijnej i narodowej. Była to rodzina szczęśliwa i pełna nadziei na wspaniałą przyszłość dla chowanych w niej dzieci, które urodziły się przecież w wolnej Polsce!

Kazimierz Kosiński, jako głowa rodziny, musiał ciężko pracować na jej utrzymanie. Pracował m.in. jako cieśla na budowie w Radomsku. Po osiągnięciu wieku poborowego w 1925 roku został powołany do odbycia zasadniczej służby wojskowej. Otrzymał przydział do 21. Pułku Ułanów Nadwiślańskich, stacjonującego w Równem na Wołyniu. Rodzina młodego ułana pozostała tymczasem w Radomsku.

Kazimierz Kosiński (siedzi po prawej) podczas odbywania wojskowej służby zasadniczej w 21. Pułku Ułanów Nadwiślańskich

Po zakończeniu służby zasadniczej Kazimierz Kosiński wrócił do domu i po pewnym czasie przeniósł się z rodziną do Nowogródka, gdzie pracował najpierw jako referent gospodarczy w starostwie, a potem otrzymał pracę w Policji Państwowej. Jako sumienny i zdyscyplinowany policjant wkrótce został awansowany przez dowództwo na stopień starszego posterunkowego, a w styczniu 1938 roku Komendant Policji Państwowej Województwa Nowogródzkiego odznaczył go Brązowym Medalem za Długoletnią Służbę. W lipcu 1939 roku natomiast zasługi starszego posterunkowego Kazimierza Kosińskiego w służbie bezpieczeństwa publicznego zostały docenione przez Radę Ministrów Rzeczypospolitej Polskiej, która odznaczyła nowogródzkiego policjanta Brązowym Krzyżem Zasługi po raz pierwszy.

Dyplom nadania st. posterunkowemu Kazimierzowi Kosińskiemu Brązowego Medalu za Długoletnią Służbę

Akt nadania st. posterunkowemu Policji Państwowej Kazimierzowi Kosińskiemu Brązowego Krzyża Zasługi po raz pierwszy

Niedługo po otrzymaniu przez Kazimierza Kosińskiego odznaczenia państwowego – 1 września 1939 roku – wybuchła II wojna światowa. Podobnie jak inni Polacy nasz bohater został zmobilizowany do wojska. Skierowano go jednak nie do macierzystej jednostki, w której odbywał służbę zasadniczą, lecz do 1.Pułku Ułanów Krechowieckich im. pułkownika Bolesława Mościckiego. Zostając krechowiakiem, Kazimierz Kosiński jako żołnierz tej jednostki, wchodzącej w skład Suwalskiej Brygady Kawalerii, podjął walkę z niemieckim najeźdźcą przy zachodniej granicy Polski. Po bitwie pod Olszewem, kiedy 1. Pułk Ułanów znacznie ucierpiał i, wychodząc z niemieckiego okrążenia, został rozproszony, nasz bohater znalazł się w jednym ze szwadronów, które cofały się w kierunku Wołkowyska, aby przeorganizować się w Samodzielny Dywizjon 1. Pułku Ułanów Krechowieckich pod dowództwem majora Mieczysława Skrzyńskiego.

Ze znanych opisów działań tej jednostki we wrześniu 1939 roku wynika, że 21 września dywizjon osiągnął Grodno i rozlokował się jako odwód na przedmościu Przysiołek. Czynnie w walkach o Grodno nie brał udziału. Tego samego dnia wycofał się za Niemen i podążył w kierunku Litwy. 22 września dywizjon współdziałał ze 103. Pułkiem Szwoleżerów. 23 września bez walk, na rozkaz dowódcy brygady, dywizjon przekroczył pod Gibami granicę litewską.

Na Litwie nasz bohater, podobnie jak jego towarzysze broni, został osadzony w obozie dla internowanych polskich żołnierzy, a po okupacji Litwy przez ZSRR trafił do łagrów stalinowskich.

Żona i dzieci Kazimierza Kosińskiego pozostawali tymczasem w Nowogródku i nie mieli pojęcia o tym, co się dzieję z głową rodziny.

Po pobycie w łagrach, w czasie gdy wielcy sojusznicy stali się wrogami, nasz bohater, po podpisaniu Układu Sikorski-Majski, zaciągnął się, jak wielu łagierników, do formowanej na terenie ZSRR Armii Polskiej pod dowództwem generała Władysława Andersa. Z Armią Andersa Kazimierz Kosiński przebył cały szlak bojowy. Brał udział w kampanii włoskiej, walcząc pod Monte Cassino, Ankoną, Bolonią itd.

Kazimierz Kosiński (po prawej) jako żołnierz Armii Andersa w Palestynie

Po zakończeniu wojny Kazimierz Kosiński nie wrócił do Polski, tym bardziej, że Nowogródek, w którym pozostała jego rodzina, znalazł się już w granicach ZSRR.
Powrót do ZSRR dla żołnierza Armii Andersa niechybnie oznaczał powrót do łagrów i napiętnowanie członków rodziny haniebnym w oczach sowieckiego społeczeństwa statusem „członkowie rodziny wroga ludu”.

Aby uchronić siebie i bliskich przed taką perspektywą, po demobilizacji z wojska Kazimierz Kosiński zdecydował się na emigrację do Argentyny.

O tym, co się dzieje z mężem Helena Kosińska dowiedziała się wiele lat później. Z Polski zaczęli pisać do niej bracia Kazimierza. Bali się o los przebywającej na terenie ZSRR rodziny brata, więc pisali rzadko i ostrożnie, wydając informacje niedużymi porcjami. Zdawali sobie bowiem sprawę, że w ZSRR korespondencja zza granicy jest czytana i przechowywana w teczkach bezpieki. Tym nie mniej z listów braci Kazimierza jego rodzina z czasem dowiedziała się, że wyemigrował on za ocean i zamieszkał w dalekiej Argentynie.

O tym żeby nawiązać z nim bezpośredni kontakt nie mogło być mowy. Dopiero przed upadkiem ZSRR w 1990 roku córka Kazimierza Kosińskiego Zofia Boradyn otrzymała wiadomość z Ministerstwa Obrony Wielkiej Brytanii, z której dowiedziała się o bohaterskiej postawie ojca w czasie wojny.

Zofia Boradyn, śp. babcia naszego czytelnika Władysława Boradyna, była założycielką Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Nowogródku i organizowała w tym mieście nauczanie języka polskiego dla polskich dzieci. W 1997 roku koleżanka pani Zofii z Londynu zaprosiła polskie dzieci z Nowogródka wraz z ich nauczycielką na 10-dniowy pobyt w londyńskiej Sobotniej Szkole im. Mikołaja Reja. Zofia Boradyn znalazła dobrych ludzi, którzy sfinansowali wyjazd do Londynu dla dzieci z Nowogródka i ich opiekunki.

W czasie pobytu w Londynie grupa z Białorusi odwiedziła m.in. Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego oraz istniejące przy nich Archiwum. Po okazaniu przez córkę Kazimierza Kosińskiego kilku posiadanych przez nią dokumentów ojca, pracownicy Instytutu przekazali Zofii Boradyn kilka pamiątek, m.in. przyznany Kazimierzowi Kosińskiemu Krzyż Monte Cassino oraz inne odznaki, które posiadał jako żołnierz Armii Andersa. Na wieczorze pożegnalnym natomiast prezes Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Wielkiej Brytanii Czesław Zychowicz podarował córce Kazimierza Kosińskiego Medal Wojska Polskiego.

Podczas oprowadzania jednej z wycieczek rodaków z Polski po Nowogródku Zofia Boradyn poznała panią Małgorzatę Balasińską z Warszawy. Opowiedziała jej historię swojego ojca. Mówiła: „Myśli nikt nie zatrzymuje na granicy, lecą one przez oceany, lądy i przystają na widok nieznajomego cmentarza i obejmują nieznajomy krzyż…”

Po minięciu niewielkiej ilości czasu Małgorzata Bałasińska zadzwoniła do Zofii Boradyn z wiadomością, że ludzie dobrego serca zbierają fundusze na jej podróż do Argentyny. Córka Kazimierza Kosińskiego tak wspominała telefon od pani Małgorzaty z Warszawy: „Nie zapomnę nigdy tego telefonu! Byłam bezgranicznie wdzięczna! Wszystkim! Może to mój ojciec uprosił u Pana Boga, żeby chociaż jedno dziecko mogło przejść jego śladami na obczyźnie…”

Dobrzy ludzie rzeczywiście ufundowali Zofii Boradyn podróż do Argentyny. W 1998 roku w Dniu Zadusznym córka naszego bohatera przybyła do Buenos Aires. Trzykrotnie przychodziła na cmentarz Florencio Varela do mogiły zbiorowej, w której spoczywały szczątki jej ojca.

1998 rok. Zofia Boradyn, córka Kazimierza Kosińskiego, przy zbiorowej mogile na cmentarzu Florencio Varela w Buenos Aires, gdzie spoczęły szczątki jej ojca

W Buenos Aires córka bohatera dowiedziała się, że po wojnie aktywnie działał on w Stowarzyszeniu Polskich Kombatantów w Argentynie, był człowiekiem szanowanym i cenionym przez miejscową polską społeczność.

Karta ewidencyjna członka Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Argentynie – Kazimierza Kosińskiego

Kazimierz Kosiński (pośrodku) wśród polskich emigrantów w Argentynie

Zmarł Kazimierz Kosiński, starszy wachmistrz Wojska Polskiego, ułan 1. Pułku Ułanów Krechowieckich, żołnierz Armii Andersa, starszy posterunkowy Policji Państwowej II RP i działacz polonijny w Argentynie, po ciężkiej chorobie 9 grudnia 1972 roku w wieku 68 lat. Tygodnik argentyńskich Polaków „Correo Polaco” („Kurier Polski”) zamieścił na swoich łamach po śmierci starszego wachmistrza Wojska Polskiego dwa nekrologi – jeden od Towarzystwa Polskiego im. gen. W. Sikorskiego i drugi od przyjaciół zmarłego.

Nekrologi opublikowane po śmierci Kazimierza Kosińskiego w gazecie argentyńskich Polaków „Correo Polaco”

Cześć Jego Pamięci!

PS. Kazimierz Kosiński, niestety nigdy nie poznał swojego zięcia Piotra Boradyna, męża córki, która odnalazła go po latach w dalekiej Argentynie. Warto zaznaczyć, że Piotr Boradyn był zięciem godnym pamięci swojego bohaterskiego teścia, którego także nigdy nie widział na oczy.

Piotr Boradyn – zięć Kazimierza Kosińskiego, jako żołnierz piechoty morskiej

Urodzony w 1912 roku w miejscowości Plisa pod Nowogródkiem Piotr Boradyn odbył zasadniczą służbę wojskową w drugim batalionie piechoty morskiej w Gdyni w latach 1936-1937. Po wybuchu wojny nie mógł dotrzeć do swojej jednostki i wstąpił do Armii Krajowej. Walczył w ośrodku Iwie-Juraciszki III Obwodu Wołożyn Armii Krajowej (kryptonim „Brzoza”). Po wojnie był represjonowany przez władze sowieckie i wywieziony do łagrów na Syberię. Po wyzwoleniu z łagru niedługo pracował murarzem w Kazachstanie. Powrócił do Nowogródka w latach 50-ch.

Znadniemna.pl na podstawie dokumentów i opracowań, udostępnionych przez Władysława Boradyna – prawnuka Kazimierza Kosińskiego

Brak komentarzy

Skomentuj

Skip to content