Być może nie zrobił tego umyślnie. Być może został zmanipulowany przez prezesa marionetkowego zarządu ZPB Mieczysława Łysego.
W wywiadzie dla polskiego Dziennika Gazety Prawnej minister spraw zagranicznych Białorusi Uładzimir Makiej oświadczył, że „zarejestrowany ZPB niedawno proponował (nie uznawanemu przez Mińsk zarządowi ZPB – red.) rozmowę o możliwości zjednoczenia”. Szef białoruskiej dyplomacji twierdzi, że nie wie, „dlaczego ta zdawałoby się rozsądna propozycja została odrzucona”.
Nie wchodząc w ocenę tego, czy rzekomo złożona propozycja była „rozsądna”, odpowiadamy panu ministrowi, że to, o czym powiedział polskiej gazecie, nie miało miejsca. W każdym bądź razie ani zarząd ZPB na czele z Anżeliką Orechwo, ani wybrany rok temu, na czele z Mieczysławem Jaśkiewiczem, żadnej propozycji, dotyczącej rozmów o zjednoczeniu, od zarządu na czele z Mieczysławem Łysym oraz wcześniejszego, na czele ze Stanisławem Siemaszką, nie otrzymał.
Po co szef białoruskiej dyplomacji wprowadził w błąd czytelników Dziennika Gazety Prawnej? Może zrobił to nieświadomie i pozwolił się okłamać Mieczysławowi Łysemu?
Z relacji opublikowanej na stronie internetowej marionetkowego zarządu ZPB dowiadujemy się, iż na ostatnim posiedzeniu marionetkowej Rady Naczelnej Mieczysław Łysy raportował między innymi o przeniesieniu adresu prawnego swojej siedziby z Grodna do Mińska. Nie ma w tej relacji najmniejszej wzmianki o rzekomych próbach podjęcia rozmów z niezależnym zarządem ZPB. Nie znajdujemy takiej informacji także w innych publikacjach, zamieszczonych na stronie internetowej marionetkowego zarządu ZPB.
Nie posądzając pana Makieja o świadome wprowadzanie w błąd polskiej opinii publicznej, dochodzimy do wniosku, że pan Łysy okłamuje swoich mocodawców, w tym szefa białoruskiej dyplomacji, psując reputację zarówno samego szefa MSZ, jak i reprezentowanego przez niego państwa białoruskiego.
Andrzej Pisalnik