Tak, tak. 17 września 2016, zupełnie jak w czasach sowieckich, tak w dzisiejszej Białorusi hucznie obchodzona jest rocznica 17 września 1939 roku. Straszny to paradoks: Białorusini świętują wybuch II wojny światowej…
Jakie znaczenie miały wydarzenia z września 1939? Co oznaczały dla Białorusinów? Czy było to wyzwolenie Zachodniej Białorusi od „polskiego jarzma” i zjednoczenie narodu, czy hitlerowsko – stalinowska agresja wobec Polski i sowiecka okupacja Zachodniej Białorusi? – pyta na łamach internetowego wydania gazety „Nasza Niwa” Aleksander Milinkiewicz – kandydat zjednoczonej opozycji w wyborach prezydenckich z 2006 roku.
Jednym słowem 17 września 1939 roku oczami białoruskiego opozycjonisty;
„Tzw. zjednoczenie białoruskich ziem, które nastąpiło po wybuchu wojny, oczywiście było pozytywnym i ważnym wydarzeniem XX wieku w historii Białorusinów. Ale nie może być ono postrzegane w oderwaniu od wydarzeń II wojny światowej i polityki władz moskiewskich na Białorusi.
Tymczasem zarówno propagandzie radzieckiej, jak i obecnej białoruskiej, udało się z powodzeniem przekonać ludzi, że wojna nie zaczęła się we wrześniu 1939 roku, ale w czerwcu 1941 roku, że jedynym agresorem były nazistowskie Niemcy, a Armia Czerwona we wrześniu ’39 wyzwoliła tylko Białorusinów i Ukraińców.
Jednak pamięć mieszkańców dzisiejszej Zachodniej Białorusi okazała się silniejsza od propagandy. Na pytanie, kiedy zaczęła się wojna, ci starsi miejscowi odpowiadają „we wrześniu ’39”.
To pytanie należałoby postawić w szerszym kontekście: jakie znaczenie miał wrzesień 1939 roku dla Europy, dla całego świata? Nasza białoruska historia – to tylko część historii europejskiej i światowej. Dla Białorusinów i świata, wrzesień 1939 roku był początkiem II wojny światowej, początkiem wielkiej tragedii. Płomienie tego pożaru wypaliły w popiół białoruską ziemię. Dzisiaj możemy powiedzieć, że zginęła prawie jedna trzecia ludności.
I nie tylko z rąk hitlerowców.
Wydarzenia z września 1939 roku były wynikiem podpisanego w sierpniu w Moskwie tajnego protokołu „Paku Ribbentrop-Mołotow”, skutkiem czego rozpoczęła się II wojna światowa. (Chciałem napisać – po prostu – słynnego paktu, ale większość Białorusinów nigdy o nim nie słyszała). Hitler i Stalin podzielili Europę. Polska stała się jego pierwszą ofiarą. Jednocześnie Niemcy i Związek Radziecki złamały podpisane wcześniej z Polską pakty o nieagresji.
Oczywiście, białoruski naród miał prawo do zjednoczenia, ale ono nastąpiłoby prędzej czy później. Tak samo jak w przypadku Polski, naród której został rozproszony w wyniku rozbioru Polski w drugiej połowie XVIII wieku.
Radziecka propaganda zręcznie wykorzystywała ideę zjednoczenia Białorusi w celu umocnienia stalinizmu. Agitacja często przynosiła pożądane przez nią rezultaty. W Zachodniej Białorusi była masa ludzi, którzy uległa agitacji bolszewickiej. Ale obietnicy wolności dla Białorusinów, Kreml nawet nie zamierzał spełniać. Powszechnie wiadomo, że BSRR posiadała fasadową państwowość, panowało powszechne ubóstwo, terror, Gułag, przymusowe kołchozy, niszczenie narodowej inteligencji. To dotknęło większości rodzin, mojej również. Moja babcia Olga została deportowana do Kazachstanu i nigdy stamtąd nie wróciła.
Wiemy doskonale, że idealizowanie międzywojennej polskiej polityki wobec Białorusi jest niemożliwe. Przywódca państwa polskiego, Józef Piłsudski przemawiając po białoruski na wiecu w Mińsku, początkowo szczerze obiecał autonomię kulturalną. U nas na Grodzieńszczyźnie nastąpiło szerokie odrodzenie ruchu białoruskiego, w większości wsi powstały struktury Towarzystwa Białoruskiej Szkoły (TBS). Ale wkrótce nastroje elity rządzącej w Warszawie zmieniły się i zaczęła ona prowadzić politykę asymilacji. Na te nastroje wpłynęła Moskwa, która zręcznie wśliznęła się z propagandą komunistyczną w struktury TBS. Pod koniec lat 30. na zachodniej Białorusi nie istniała już ani jedna szkoła białoruska, nie uznawano też faktu istnienia Białorusinów – katolików. Białorusini często czuli się ludźmi „drugiego sortu”. Mój dziadek, również Aleksander Milinkiewicz, syn i wnuk represjonowanych powstańców 1863 roku, był jednym z działaczy białoruskiego ruchu w Grodnie. W latach 20 odsiedział w polskim więzieniu za swoją walkę o organizację szkół białoruskich.
W tej sytuacji nie dziwi fakt, że część Białorusinów pozytywnie zareagowała na obietnice białoruskich komunistów i radośnie przywitała nadejście Armii Czerwonej. Jednak tę radość szybko zastąpiło rozczarowanie, a potem nadzieję, że bolszewicy jak przyszli, tak szybko odejdą…
W rzeczywistości, nowa władza dała się szybko poznać jako okupanci. Bo jak inaczej interpretować zmiany przez nią wprowadzone? Moi rodzice, którzy byli wówczas nauczycielami w Grodnie, często przywoływali w pamięci te straszne noce, gdy ludzie z wieczora spakowawszy najpotrzebniejsze rzeczy w tobołki, oczekiwali na kolejne aresztowania. W naszym mieście egzekucje „wrogów ludu” miały miejsce na terenie miejskiego więzienia i w podmiejskim lesie „Pyszki”.
Wiadomym jest, że największe represje dotknęły ludność polską, lecz cierpienia dotyczyły wszystkich. Ogłaszając „wyzwolenie Białorusinów”, władze radzieckie aresztowały „patriarchę” białoruskiego ruchu narodowego Antona Łuckiewicza, został aresztowany i zmarł w Gułagu.
Wiemy czym się skończyła nacjonalizacja przemysłu i handlu – kolejki i brak niemal wszystkich rodzajów towarów i żywności. Wieś została dociśnięta podatkami, zlikwidowano „kułaków”, w tym mojego drugiego dziadka Iwana Barana. Początkowo, wraz ze starszymi synami został skazany przez wiejską radę składającą się z miejscowej biedoty na rozstrzelanie, ale ograniczono się „tylko” do konfiskaty całego mienia.
Ludzie, którzy doświadczyli „pierwszych rad”, żartobliwie mówili później, że były one „dobre”, bo minęły szybko.
W obliczu tej strasznej wiedzy, czy możemy dziś mówić o „wyzwoleniu”, o wielkich osiągnięciach w zakresie rozwoju gospodarczego i kulturalnego Zachodniej Białorusi, a także „o pewnych kosztach systemu administracyjnego”, jak o represjach zwykła dziś mówić białoruska propaganda? – napisał Aleksander Milinkiewicz.
Tymczasem, jak każe tradycja, 17 września w Grodnie trzeba się bawić. Włodarze miasta ogłosili w tym roku huczne świętowanie z okazji 888-lecia miasta. Jak podaje portal krynica.info, w prawosławnym Soborze Opieki Matki Bożej w Grodnie odbyło się nabożeństwo w intencji miasta. W ramach świętowania arcybiskup Artemij poświęcił budynek Komitetu Śledczego w Grodnie i wręczył jego pracownikom sztandar. Błogosławiąc budynek, abp Artemij mówił o znaczeniu współpracy cerkwi prawosławnej i instytucji publicznych, mającej na celu ożywienie i wzmocnienie duchowoś
Znadniemna.pl za Kresy24.pl
Tadeusz / 20 września, 2016
Z tego widać, że w Grodnie niektórym ludziom Bóg odebrał rozum!
/
Olga / 23 września, 2016
17 września 2016 r. Grodno zaznaczał nie początek 2 wojny światowej, a 888-lecie miasta. Święto obchodzone jest 3 tydzień września. W tym roku trafiło 17. Nikt nie cieszy się z początku wojny, po prostu tak się złożyło. Smutne, że radosne święto miasta traktują jak brutalną akcję radości.
/